Skip to content Skip to footer

Mt Everest

26.03.2018

Piszę na prędce siedząc już w samolocie. Ze szczęścia łzy napływają mi do oczu. Głos się łamie… Tak się cieszę, że ta chwila nadeszła. Nie ma we mnie obaw. Nie ma strachu. Jest spokój i rozwaga. Będę Wam zdawać relację na bieżąco. Kocham Was! Dziękuję Wam! Będziecie ze mną podróżować przez najbliższe 2 miesiące. Będę odbierać Wasze dobre myśli. Będą dodawać mi siły, gdy będzie trudno.
Niesamowite jest to co się dzieje!
Wasza Miłka

​30.03.2018

​Dziś oficjalnie poznałam resztę grupy (zdjęcie załączę później). Nasz lider wprowadził nas w klimat najbliższych dni. Jutro wyruszam do Lukli. W EBC powinnam być 11 kwietnia. Spora część moich bagaży leci w góry już dziś, dlatego większość dzisiejszego dnia spedziłam na tak zwanym przepaku :).
Za radą mądrzejszych ode mnie wyposażyłam się nawet… uwaga :)…w poduszkę i kołdrę :). W końcu EBC będzie moim domem przez najbliższe 2 miesiące.
Ściskam jeszcze z Kathamndu.
Miłka

​04.04.2018

​Wczoraj właściciel hotelu, w którym spałam życzył wszystkim szczęścia w drodze na szczyt. Każdy uczestnik wyprawy otrzymał ,,Kathe” (białą szarfę, którą zawiesza się na szyi), a po wykonaniu kilku znaczących dla buddystów gestów otrzymałam błogosławieństwo. Na końcu ceremonii trzykrotnie pije się ,,Chang” (lokalny alkohol przygotowany z ryżu).
Ściskam Was mocno Kochani ! Everest coraz bliżej 🙂
Buziaki
Miłka

05.04.2018

​Kochani,
Dziś ściskam Was z Deboche (3840m).
To mój szósty dzień trekkingu, a za kolejne 5 dni będę w EBC (Everest Base Camp).
Zobaczcie jak wyglądała moja trasa z Lukli przez Phakding, Namche Bazar, Thame, Kumjung, aż do Deboche :).
😘
Miłka

​06.04.2018

​Kochani,
Jak tylko mogę to do Was piszę :).
Tak więc 😊 dotarłam do Pheriche (4240mnpm) i w celach aklimatyzacyjnych zostaję tu 2 dni. Zresztą w bardzo sympatycznej logdy, pełnej tych, którzy zmierzają do EBC 😊.
Jak jest zimno wszyscy rozgrzewają się przy wielkim piecu, który znajduje się na środku pomieszczenia.

Kilka ciekawostek dotyczących tej małej górskiej wioski:
1. Znajduje się tu szpital Himalayn Trust, który udziela pierwszej pomocy wspinaczom, szerpom i porterom.
2. Codziennie o godzinie 15:00 w szpitalu odbywa się wykład dotyczący choroby wysokogórskiej.
3. Pheriche ma swoje lądowisko helikopterów.
4. Znajduje się tu pomnik upamietniający tych, którzy w górach zostali na zawsze.
Ściskam Was
Miłka

08.04.2018

​Przez ostatnie 6 lat bardzo dużo się w moim życiu wydarzyło. Z tych sześciu dwa ostatnie lata to podróż w przyspieszonym tempie.
Praca inżyniera na pełnym etacie, wychowanie dziecka i projekt Siły Marzeń zjadał mi 24,5 godziny z 24 dostępnych w dobie. W 2016 roku marzyłam o tym by choć przez tydzień spać 6h bo w standardzie miałam 4 max 5 dziennie. Noc poświecałam na to by moje marzenia urzeczywistnić. Montowałam filmy by móc je Wam pokazywać na moich prelekcjach, udoskonalałam moją ofertę sponsorską by w ilości hurtowej wysyłać ją przez kolejne miesiące do potencjalnych sponsorów, zaprzyjaźniłam się z socialmediami by móc Wam opowiadać o sile marzeń, pisałam mądre pisma i maile, a wszystko po to, by to o czym marzę spełniło się.
W 2016 roku byłam 4 weekendy w domu. Jeździłam po Polsce by odkryć w Was siłę marzeń! I to by ją w Was odkrywać stało się moją drugą, ale jakże ważna misją w życiu. Wiem, że każdy z Was JĄ w sobie ma, tylko czasem jest zakopana pod stertą codzienności. Wczoraj usiadłam w lodgy i zdałam sobie sprawę (może nie powinnam tego głośno mówić 😱), że od lat nie miałam czasu żeby przeczytać w spokoju (i do końca) książkę. Jej…. jakie to przyjemne 😍 ❤❤❤
Konkluzja jest taka, że szybkie tempo życia jest ok zwłaszcza jak ma się cel, ale trzeba nauczyć się włączać hamulec, bo w innym wypadku przejedzie się życie jak kolarz na wyścigu Tour de Pologne, nie wiedząc nawet, że minęło się najpiękniejsza wioskę na ziemi 😍.
Przesyłam Wam przytulasa giganta 😘 i parę widoków, którymi mam zaszczyt się upajać.
Miłka

09.04.2018

​Kochani,
Zabieram Was wyżej. Z Pheriche (4240mnpm) idę do Lobuche (4910mnpm), a wy wędrujecie ze mną :). Wędruje ze mną też Olga, dla której układam stupę i zapalam świeczkę, w miejscu gdzie memoriał mają Ci, co w górach pozostali na zawsze. Stupę z niedużych kamieni układam tuż przed ścianą Cholhotse (samo Lhotse oznacza wschód słońca). Stad rozpościera się wspaniały widok i wiem, że się jej podoba :). Przez moment siedzę w zadumie, aby po chwili ruszyć do Lobuche. Ruszam wraz z Olgą… Ruszamy wyżej…

Przypałętał sie do nas pies. Idzie od połowy drogi i wygląda na szczęśliwego, że wybrał właśnie takich współtowarzyszy podróży. Czasem zatrzymuje się i z zadumą spogląda na ośnieżone wierzchołki. Nie reaguje od razu gdy się go woła. Zresztą jak go wołać? Ej Pies, pies choć tu? Dopiero jak się napatrzy i pokomplentuje, rusza niespiesznie w naszym kierunku, merdając przy tym ogonem jakby słowo “pies” przypadło mu do gustu :). Do Lobuche wędrujemy więc w trójkę. Olga, ja i pies ;).
A pies śmieszny jest, bo je batony musli z orzechami i czekoladą :).

Ściskam Was
Miłka

12.04.2018

​Kochani! Od dwóch dni jestem w Everest Base Camp (5300 m.n.p.m). Jak można było się spodziewać internet jest tu ,,baaardzo” szybki, a więc trochę to trwało zanim udało mi się przetransferować kilka zdjęć i nagranie dla Was.
Witajcie w moich skromnych progach:)
Ps. Włączcie dźwięk 🙂
Buziaki
Miłka

16.04.2018

​Póki co wszystko idzie zgodnie z planem. Wszystko poza mną :(. Załapałam już chyba wszystkie możliwe fazy wysokościówki. Od tak zwanych problemów gastrycznych przez płytki oddech, kaszel Khumbu do zapalenia gardła i krtani. I to wszystko w trakcie mojego pobytu w EBC. Ale nie przejmuję się tym zanadto bo rotacja tych “przyjemności” jest w naszej grupie duża i właściwie każdy codziennie budzi się z innym “prezentem” od Czomolungmy. Co ważne do obozu 2 wychodzimy odpiero 21 kwietnia, więc mam sporo czasu by dojść do siebie i by antybiotyk, który zmuszona byłam wziąć zaczął działać. No nic! Tak to wygląda, ale dobry humor mnie nie opuszcza, a spadek formy jest niewielki i nie wyklucza mnie z obowiązkowych zajęć czyli treningu po lodowcu 🙂
Ściskam Was
Miłka

18.04.2018

​Wczoraj mieliśmy Puję. Modlitwę, którą odmawia się przed wyjściem do wyższych obozów z Everest Base Camp. Lama modlił się za nas wszystkich, by każde wyjście powyżej obozu było zakończone szczęśliwym powrotem. My też się modliliśmy… za siebie i innych. My wspinacze takich “rotacji” na górę będziemy mieć trzy. Szerpowie będą trudny Icefall pokonywać 10-cio, 12-sto krotnie.
Na przygotowanym specjalnie na ten dzień ołtarzu stały trzy kamienie. Każdy z nich reprezentował górę. Górę i mieszkającego na niej Boga. Bo według lokalnej ludności w górach mieszkają Bogowie. Nie trudno się temu dziwić – to najpiękniejsze miejsce na ziemi :). Kamienie były ładnie przyozdobione, a u ich podnóża stały dary… Dziwnie te dary bo takie współczesne. Piwo Everest, fanta i cola. Kto wie może Bogowie lubią colę ;).
W trakcie modlitwy pije się chang – lokalny alkohol, a każdy uczestnik częstowany jest pomarańczami, jabłkami, słodyczami, i czymś co śmiało można by nazwać faworkiem :). Gdy ceremonia dobiega końca wszyscy na znak Lamy wstają. W prawej ręce trzyma się ryż, w lewej zaś Tsampę (mąkę jęczmienną). Ryż rzuca się w stronę ołtarza na szczęście i długie życie, bo każdy i jedno i drugie chce mieć…. a Tsampą współbłogosławi się swoich współtowarzyszy i wszystkich dookoła i dotykając twarzy, ramion i czoła, składa się serdeczne życzenia szczęśliwej wspinaczki i dobrego życia.
To, co w tym obrzędzie podobało mi się najbardziej to to, że błogosławione były również nasze buty, raki i czekany. Tak ostre rzeczy mogą przecież zranić górę, więc błogosławi się je prosząc jednocześnie o wybaczenie i łaskę. Jakoś to bliskie memu sercu było zwłaszcza, że odkąd pamiętam gadam sobie z każdą górą, na którą wchodzę prosząc ją o to by była dla mnie łaskawa.

22.04.2018

​Wiecie ze Icefall z daleka wygląda jak popcorn? Dziś miałam okazję poznać go z bliska i muszę Wam się do czegoś przyznać … zakochałam się. Widoki są tu niesamowite, olbrzymie bryły lodu tworzą jedyną w swoim rodzaju galerię sztuki, której trasa zwiedzania wiedzie przez labirynt. Dzisiaj była to tylko próba, ale już jutro wyruszam na pierwsza rotacje do obozu pierwszego, a następnie po dwóch dniach do obozu drugiego. Widzimy się za kilka dni. Trzymajcie kciuki Kochani.

24.04.2018

​Kochani,
Dotarłam do pierwszego obozu na wysokości 6000 m.n.p.m Moja wspinaczka przez Icefall trwała blisko 7 godzin, ale był to magiczny i wyjątkowy czas. Jestem już w namiocie, póki co sama, zobaczymy jak zimno będzie dziś w nocy:).
Jutro zostaję jeszcze w jedynce, by pojutrze ruszyć wyżej i dojść do obozu drugiego 6400 m.n.p.m. Następnie wracam do Was z porcją wiadomości, zdjęć i filmów. Trzymajcie kciuki !
Miłka

26.04.2018

​Kochani, dotarłam dziś do obozu drugiego. Jestem aktualnie trochę ponad 6 km nad Wami (zakładając, że jesteście na poziomie morza:)). Przejście z jedynki do dwójki zajęło naszej grupie ok. 5 h. Będziemy tu łapać dalszą aklimatyzację przez najbliższe dwa dni. Przedwczoraj zerwał się kawałek Icefallu, raniąc lekko jednego z szerpów. Całe szczęście nikomu nic poważnego się nie stało. Ściskam Was mocno. Za kilka dni będąc w EBC postaram się wrzucić kilka zdjęć, aby pokazać Wam z bliska magię i piękno Everestu.
Miłka

28.04.2018

Witaj Base Campie! Ostojo wypoczynku, dobrego jedzenia, opcji prysznica i internetu (przy dobrych wiatrach!). Dotarlam tu po 5h dość intensywnego marszu z obozu drugiego (6500 m.n.p.m). Schodzenie zdecydowanie bardziej mi wychodzi 😎. 5h to dobry czas. Do tego stopnia dobry, że od przebierania nogami czuję przyczepy w kolanach :). Ale nie o tym!
Chcę Wam opowiedzieć jak było na górze, czyli w Kotle Zachodnim. A było pięknie 😍. Pierwszy raz zobaczyłam Everest, tak z bliska, nieprzysłonięty niczym. Ciężko było od niego oderwać wzrok. Nie wiem dlaczego, ale pierwsze poczucie jakie miałam patrząc na Czomolungme to spokój. Tak bił od NIEJ nieprawdopodobny spokój, a we mnie zaczęła kiełkować niespotykana radość. Łzy napłynęły mi do oczu i ciężko było złapać oddech. TAK! Przywitałam się z Czomolungmą!
W myślach się jej pokłoniłam i miałam poczucie, że mój pokłon został przez Boginię, Matkę Ziemi przyjęty.
Miłka

01.05.2018

​Kochani,
Jak mija Wam majówka? Odpoczywacie ? Ja też (choć w nieco odmiennych temperaturach:)). Zobaczcie sami :). Horseshoe – to jedna z gier na zabicie czasu w EBC. Rzuca się podkową, tak by trafić w metalowy pręt wbity w ziemię. Za każdym razem, gdy przy rzucie dotknie się pręta otrzymuje się punkt. Ot! Taka gra. Na widowni nie było zbyt wielu kibiców… Właściwie byłam tylko ja 🙂
Buziaki z EBC
Miłka

02.05.2018

​Jak będziecie oglądać ten film ja najprawdopodobniej będę już w połowie drogi do obozu I. Tak będę obchodzić swoje 35 urodziny….. Dzisiaj odpakowałam prezenty, które czekały na mnie ponad miesiąc. Życzenia urodzinowe i magiczny rysunek, który wejdzie ze mną aż na szczyt! Najwspanialszy prezent jaki można dostać. Dziękuję Ci Jeremi za motyle w brzuchu i za łzy wzruszenia, tak mocne, że aż trudno przełknąć sline.
KOCHAM Cię synku!

05.05.2018

​Kochani,
Wyruszyłam z Everest Base Camp dwa dni temu i aktualnie ,,jeszcze” jestem w C2, czyli obozie drugim na wysokości 6491 m.n.p.m. Napisałam ,,jeszcze”, bo właśnie szykujemy się, aby pójść wyżej do obozu trzeciego na 7100 m.n.p.m. Wyjście jest zaplanowane na 5 rano mojego czasu, czyli chwilę po północy w Polsce. Wspinaczka do C3 to kluczowy i najtrudniejszy moment aklimatyzacji (działamy bez tlenu). Mam przed sobą bardzo stromą ścianę do pokonania, a dzisiejsze warunki też nie są optymalne.
Ps. Co jakiś czas powinna wyświetlać się na fb moja aktualna pozycja. Jeśli ktoś nie może dziś spać zapraszam do trzymania kciuków i śledzenia wspinaczki. Cała akcja powinna potrwać ok 8 h (wejście do C3 oraz zejscie do C2).
Ściskam Was
Miłka

06.05.2018

Kochani, jestem już od kilku godzin w C2. Wszystko Wam opowiem jutro, jak będę miała dostęp do internetu w Everest Base Camp.

Dziękuję za Wasze kciuki i wsparcie !
Jesteście najlepsi!!!!!
Ps. Aklimatyzacja na 7000 mnpm przed atakiem szczytowym zakończona 😀
Ściskam
Miłka

08.05.2018

​Łatwo nie było!
Obóz 3 położony jest w pionowej ścianie Lhotse. Na tej wysokości (7100mnpm) wszystko robi się z dużym wysiłkiem. Człowiek człapie nagami bo trudno nazwać to normalnym krokiem. Krok – oddech, krok – oddech. Starałam się by każdy wdech pobieranego przeze mnie rzadkiego powietrza (organizn przyswaja ok 40 % tlenu) był przemyślany. Właściwie skupiałam sie tylko na tym. Krok – oddech, krok – oddech. I tak przez 5 godzin.
Wspinaczka w niemal pionowej ścianie jest prawdziwym sprawdzianem dla mięśni łydek. Niedotlenione ciało męczy się szybko i w ekspresowym tempie spała kilkaset kalorii z trudem dostarczonych podczas śniadania. A w trakcie wspinaczki nie ma możliwości zatrzymania się, odpoczynku, wzięcia choć łyka ciepłej herbaty, schowanej w termosie gdzieś na dnie plecaka, który z każdym metrem nabieranej wysokości wydaje się być cięższy… wszyscy wspinamy się po ścianie ubezpieczeni liną, która gdzieś 30 metrów nad nami zakotwiczona jest jedną lodową śrubą, wbitą w tak zwany blue ice.
Było trudno! Bardzo trudno!
Ale jestem wdzięczna Czomolungmie za to, że podczas wspinaczki mogłam cieszyć oczy widokiem jej południowo – zachodniej ściany.
Ściskam Was!
I dziękuję, że tak mocno trzymacie kciuki! Wszystko dochodzi ❤🤗😘
Miłka

10.05.2018

​Moi kochani!
Dziękuję, że jesteście ze mną i od ponad miesiąca dopingujecie mnie, trzymacie mocno kciuki i wysyłacie pozytywną energię!
Od jutra będę potrzebowała jej jeszcze więcej, bowiem ruszam z Namche Bazar (miałam tu 4 dni regeneracji) do EBC, gdzie spędzę najprawdopodobniej kilka dni czekając na pogodę.
Jak tylko będę wiedzieć kiedy wyruszam do góry dam znać. Ale już teraz mocno trzymajcie kciuki.
Ściskam Was
Miłka

13.05.2018

​Czas w EBC leci mozolnie. Dzięki Bogu, bo niczego mi teraz bardziej nie trzeba niż czasu.
Już tłumaczę dlaczego. Od chronicznego kaszlu, który niestety mam właściwie od początku ekspedycji dostałam skurczu i nerwobólu mięśni przyżebrowych. Nic to groźnego, ale boli pioruńsko. W życiu nie brałam tylu leków przeciwbólowych, co przez ostatnie 2 dni. Robert Szymczak z Forma na Szczyt mówi, że to szybko nie przejdzie i lepiej się do bólu podczas wspinaczki przyzwyczaić, ale ja i tak chcę wierzyć, że będzie lepiej! A jak będzie trzeba to się człowiek przyzwyczai. Dwa dodatkowe dni na regenerację piechotą nie chodzą :). Wyjście zaplanowane jest wstępnie na 16 maja. Tego samego dnia powinnam być już w obozie drugim (C2). Następnego dnia mamy dzień odpoczynku w C2. Do obozu trzeciego (C3) powinnam wyruszyć 18 maja. Po noclegu w C3 pojdziemy do C4 gdzie spędzimy ok 30h, a następnie wyjdziemy na atak szczytowy. Jeśli nic się nie zmieni na szczycie powinnam być 21 maja. Dziś mieliśmy dzień oswajania się z maską tlenową, która będzie mi towarzyszyć od wyjścia z obozu drugiego (C2).
Ściskam
Miłka

15.05.2018

​Wszystko się tu zmienia jak w kalejdoskopie. Informacje, pogoda, samopoczucie…. Raz jest gorzej, raz lepiej. Trzeba przywyknąć, bo nic tu nie jest constans. Nawet lodowiec przemieszcza się wraz z nami mozolnie spływając doliną Khumbu….Base Camp powoli pustoszeje. Czuć koniec sezonu. Wszyscy z lekka zniecierpliwieni, czekają na swój, właściwy moment. I ja czekam. Cierpliwie. Właściwie to w życiu taka cierpliwa nie byłam! Nie leży to w mojej naturze… Ale przed Chomolungmą pokora i cierpliwość to najważniejsze z cnót.
Mieliśmy wychodzić 16 maja na atak szczytowy. Mieliśmy, ale z 16 zrobił się 18.
To jest jak czekanie na egzamin, na swoją kolejkę… niby jesteś gotowy, wszystko wiesz, a i tak siedząc na ławce przed salą obgryzasz paznokcie, a w głowie wirują myśli…. I tak wirują, że myślę sobie. Czekałam tak długo poczekam i te kilka chwil dłużej. Bo z perspektywy 2 miesięcznej wyprawy 1 czy 2 dni to chwila.
Ściskam Was mocno.
Bardzo mocno 🙂
Miłka

18.05.2018

​Kochani,
Miłka dotarła do obozu drugiego. Wspinaczka zajęła jej 10 godzin co jest dobrym czasem. Niestety po dotarciu do C2 odnowił się ból żeber. Aktualnie czekam na informacje od Miłki jakie będą dalsze plany agencji oraz czy leki, które wzięła działają. Ból jest niestety bardzo silny. Z ostatnich informacji wiem, że Milka ma iść już jutro do obozu trzeciego. Ma mało czasu na regenerację.
Trzymajcie proszę kciuki za Miłkę

Marek Wybraniec
Rzecznik wyprawy

19.05.2018

​Kochani,
Miłka dotarła dziś bezpiecznie do obozu trzeciego na wysokości 7100 m.n.p.m. Kontuzja mięśni międzyżebrowych dalej utrudnia jej wspinaczkę i sprawia ból przy każdym oddechu, nie mniej jednak Miłka się nie poddaje i już jutro wyrusza do obozu czwartego. Atak szczytowy jest zaplanowany na 21 maja. Dziś również udało się nam zarejestrować krótka relację Miłki z C3.
Jak zwykle kciuki zaciśnięte i dobra energia potrzeba w każdych ilościach !!
Pozdrawiam
Marek Wybraniec
Rzecznik wyprawy

20.05.2018

​Kochani,
Miłka po 7,5 h od wyjścia z Camp 3 dotarła do obozu czwartego znajdującego się na wysokości 8000 m.n.p.m. Czuję się dobrze, odpoczywa przed jutrzejszym atakiem szczytowm! Mięśnie międzyżebrowe trochę się uspokoiły po ketonolu. Jutro będzie odpoczywać przez cały dzień i o 23:00 czasu nepalskiego rozpoczyna wspinaczkę na szczyt Everestu. Miłka podczas krótkiej rozmowy prosiła, abym jeszcze raz podziękował Wam za Wasze wsparcie. Jesteście najlepsi!!!!

Pozdrawiam
Marek Wybraniec
Rzecznik wyprawy

21.05.2018

​Kochani,
Miłka o 23:00 czasu Nepalskiego (ok.18:30 czasu polskiego) rozpoczyna atak szczytowy. Ma przy sobie lokalizator GPS, który będzie wskazywał Jej aktualną pozycję. Lokalizator będzie odświeżał pozycję Miłki mniej więcej raz na 30 min. Mam do Was prośbę o nieodświeżanie strony Inreach częściej, gdyż może to zawiesić serwer. Atak szczytowy powinien potrwać ok. 10 h. Po zdobyciu szczytu, Miłka wraca do C4 na odpoczynek. Poniżej zamieszczam link do strony z aktualną pozycją Miłki.
https://share.garmin.com/Milka

Trzymajcie kciuki !!
Pozdrawiam
Marek Wybraniec
Rzecznik wyprawy

23.05.2018

​Kochani,
Miłka o 23:00 czasu Nepalskiego (ok.18:30 czasu polskiego) rozpoczyna atak szczytowy. Ma przy sobie lokalizator GPS, który będzie wskazywał Jej aktualną pozycję. Lokalizator będzie odświeżał pozycję Miłki mniej więcej raz na 30 min. Mam do Was prośbę o nieodświeżanie strony Inreach częściej, gdyż może to zawiesić serwer. Atak szczytowy powinien potrwać ok. 10 h. Po zdobyciu szczytu, Miłka wraca do C4 na odpoczynek. Poniżej zamieszczam link do strony z aktualną pozycją Miłki.
https://share.garmin.com/Milka

Trzymajcie kciuki !!
Pozdrawiam
Marek Wybraniec
Rzecznik wyprawy

25.05.2018

​Kochani,
Dziś po prawie dwóch miesiącach opuściłam Everest Base Camp. To niesamowite uczucie być na 5140mnpm (Gorak Shep), móc wziąć głęboki oddech, spojrzeć na szczyt Everestu, który pozwolił mi na sobie stanąć i podziękować mu jeszcze raz za łaskawość.
To była trudna i wymagająca góra, która gdzieś w środku mnie zminiła…..
Ściskam Was mocno!
Miłka

04.06.2018

​Po prawie 2,5 miesiąca opuszczam Nepal. Jak bardzo stęskniona byłam dowiem się, gdy uściskam Jeremiego. Już nie mogę się doczekać! Ostatnie dni niesamowicie się dłużą, przypominając wręcz oczekiwanie na wymarzony prezent. A jeśli chodzi o prezenty i niespodzianki to jedną z takich, które zapamiętam do końca życia był komitet powitalny Siły Marzeń w Everest Base Camp! Podczas schodzenia z obozu 2 (6500m), co sił przebierałam nogami, by móc jak najszybciej się z Wami zobaczyć. Bardzo mnie motywował fakt, że czekacie na dole, że zaraz Was uściskam i z całego miłkowego serca podziękuję, że jesteście!
Z Siłą Marzeń jest jak z wystąpieniem teatralnym. Ja miałam do odegrania tylko swoją kwestię, ale to dzięki Wam zapalały się światla, grała muzyka i była piękna scenografia. Nic w tym szalonym projekcie nie udałoby się gdyby nie wspaniali ludzie, których w ciągu ostatnich lat poznałam!
Siła Marzeń to Wy!
Ps. Uwielbiam moją koronę 😁. Tę górską i tę plastikową.
Ściskam Was
Miłka

 

Miłka Raulin © 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Podoba Ci się ta strona internetowa? kliknij

Best Choice for Bloggers

Travel Safely with Our Amazing Tour Guides

Purchase Wanderic